piątek, 6 czerwca 2014

Ogrodnicza porażka i pesto z rukoli

Wychowałam się na wsi, zawsze miałam obok domu mniejszy lub większy ogródek warzywny i nie wyobrażałam sobie, że w moim ogrodzie mogłoby go zabraknąć. W efekcie od kilku lat co rok z mniejszym lub większym sukcesem sadziłam, podlewałam i zbierałam plony. Konkursu ogrodniczego bym nie wygrała, ale cieszyłam się tym jak małe dziecko.
Tej wiosny zrobiłam wszystko tak jak zawsze. Zasadziłam, podlałam .... i się chyba nie doczekam.
W listopadzie przyjęliśmy pod nasz dach drugiego psa. Powoli uczy się zasad panujących w domu, ale mały plotek dookoła mojego ogródka w ogóle dla niego nie istnieje. Pomimo usilnych starań z naszej strony traktuje grządki jak przedłużenie ogrodu - pewnie dziwi go jedynie przeszkoda, którą musi nieustannie przeskakiwać.
W tej sytuacji moje roślinki nie mają łatwego życia i nie wiem czy którejkolwiek uda się dotrwać do lata. Walczą, ale to nierówna walka. Są jednak takie, które dają radę, a nawet rozrastają się na potęgę i za nic mają działania futrzanej bestii - oregano, mięta i rukola.
Postanowiłam korzystać póki są i tak oto powstało cudowne pesto z rukoli w sam raz na szybką kolację.



Składniki:
-duża garść rukoli
-garść nerkowców
-ząbek czosnku
-kilka łyżek oliwy z oliwek
-szczypta soli

Nerkowce prażymy na patelni. Następnie łączymy z pozostałymi składnikami i blendujemy do uzyskania w miarę jednolitej masy. Jeśli jest za sucha dodajemy więcej oliwy.

Świetne do makaronów, u nas wylądowało na kromkach ciemnego chleba z odrobiną pomidorów i świeżo zmielonym pieprzem. A do tego koktajl czekoladowo bananowy - pół litra sojowego mleka, dwa niewielkie banany i łyżka kremu z ciemnej czekolady (ja użyłam takiego z Rosmanna, sądzę, że sprawdziłoby się też kilka kostek czekolady rozpuszczonej w odrobinie mleka). Zrobiłam je pierwszy raz i już żałuję, że dopiero teraz na to wpadłam :)



A w przyszłym roku na miejscu grządek zasadzę drzewa, a w donicach posadzę zioła i małe pomidorki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz